Zeszły miesiąc sponsorował Karol - bo się zatkał na ament. Niefajnie bardzo... Wczoraj u weta byla Tosia - rwanie ząbka na żywca [wyglądał, jakby miał wyjść zaraz, ale się okazało, że to nie do końca tak ; )]. Fajnie, że są takie ekstra torebki, w które pakuje się koty tak, że wystaje jeno łeb. Lepsze to, niż narkoza. Przynajmniej w tym wypadku.
Meli zaczęło się paprać oko, co dzień wyglądało gorzej. Rogówka cała, wygląda na uraz pod okiem. Tosia ma jakieś przetarcie nad okiem - może sie pobiły? Nie mam pewności, bo zaczęło się od zaczerwienienia w wewnętrznym kąciku. Ale nie jestem wetem. Od czasu korekcji powiek Melcia nie miała problemu z patrzałkami.
Dzisiaj akcja z Sabą i Koko. Kwartalny gargulec - co trzy - cztery miesiące wznawia akcję wyrzygam se bebechy i co mi zrobisz... Złapałam małą podstępem: kiedy przyszła się pomiziać... Kochany kot, ale normalny to on nie jest. Można trzymać kciuki, żeby podany standardowy zestaw przyniósł standardowy efekt, czyli poprawę.
No a Saba co: czyszczony gruczoł przy dupce, utoczona krew - w ramach próby dojścia do tego, czemu dużo pije [co przekłada się na obfite oddawanie moczu, zwiększyłam liczbę spacerów w ciągu dnia, żeby nie musiała trzymać urobku]. No i jako wzorowy opiekun [sarkazm] nie zauważyłam, że tam, gdzie była narośl, z której się sączyło cosik, jest teraz otwarty kraterek, z którego i owszem - sączy się krew. Nie wiem, od ilu dni sierściuch łazi w dziurawym futrze. Jeśli obecne badanie nic nie wskaże, jedziem dalej... Muszę też przejrzeć bloga pod kątem zmian w zachowaniu Sabiszona, bo się okazało, że zwiększony popyt na wodę zgłaszałam już w lutym, czego kompletnie nie pamiętam. Ciekawe, o czym jeszcze zapomniałam :/ żeby nie utrudnić diagnostyki przez własną sklerozę...
Na swoją kolejkę czeka CzarnyDekiel: miała katar, przeszedl, ale dziwnie przełyka od czasu do czasu. Kogo pominęłam? A, Soda - trzyma się zdrowo. Dzika i prdlnta jak zawsze :)
Poza tym to był fatany dzień. Ludzie jeżdżą, jakby ich licho goniło. Kłopoty zdrowotne dopadły bliskami osobę. Przed blokiem wykarczowano żywopłoty - czyli nastąpiła eksmisja wróbli, z których obecności cieszyłam się niedawno. No i creme de la creme - konkluzja, że jednak jestem wybitnie naiwnym stworzeniem. Dostałam po łbie.