Wyczytałam na Fejsiku, powiem ja Wam, ciekawe info:
Kiedy ludzie mówią do kotów, mają tendencję do przyjmowania śpiewnego stylu mówienia, podobnego do tego, jaki stosujemy wobec dzieci. Kiedy sobie to uświadomimy, okaże się, że większość z nas używała zdrobnień i podnosiła głos do wysokich tonów.
źródło tu
Ale bzdety! - pomyślałam. - Ciekawe kto, chyba wy! Ja na moje koty naawet nie kiciciam! - gderałam pod nosem, a że akurat czekałam w kuchni, aż zaparzy się herbata, przypętał się Czarny Dekiel i dawaj, kręcić ósemki wokół moich nóg. - No cio ty, ćarny zarazku jeden, cio... - rzekła pancia...
Także tego...