Ze zwierzakami w zasadzie wszystko jest NA JUŻ, ale czasem to na JUŻ jest takie naprawdę... Na wczoraj... I tak jest w tym przypadku: koty są zabezpieczone w obecnym domu do NIEDZIELI 28 LUTEGO. Co potem? Nikt nie zdawał sobie sprawy z powagi sytuacji, chora swój stan skrzętnie ukrywała...
Koci dom jakich wiele w Bytomiu. Pani Fredzia dokarmiała koty na podwórkach wiele lat. Przy tej okazji zawsze się znajdzie jakaś bieda, która sobie na wolności nie radzi. Tak uzbierała się gromadka rezydentów. Kotów, które niejedno przeszły, zanim trafiły pod jej dach. Fredzia, osoba starsza, ale na swój sposób dbająca o zdrowie, wegetarianka na dobrej drodze do weganizmu. Jednak to wszystko nie wystarczyło. Choroba zaatakowała bardzo mocno. Nie ma już nadziei. Ze szpitala wróciła do domu i na tym już chyba koniec. Jest na tak silnych środkach, że nie pamięta już imion kotów .....I tu pojawia się rodzina. Koty muszą jak najszybciej opuścić dom. Mamy czas do niedzieli. Wszystkie koty są czarno białe lub czarne. Jeden jest bury, ale jest tak wystraszony, że mało kiedy wychodzi z ukrycia w wersalce. Koty nie są młode , ale ich wiek będzie trudny do określenia. Nie wiemy też, gdzie są ich książeczki zdrowia.
Na bieżąco sytuację można śledzić tu i tu [dogomania]
Bardzo proszę o udostęnianie prośby.
Rodzina w zasadzie nie współpracuje, koty są stłoczone w jednym pokoju, wolontariusze widziani niechetnie...