... kiedy dumna i blada uznajesz, że zainstalowałaś tabsa w psiej paszczy, wyprowadzasz gnoma na spacer, ogarniasz się, by do pracy nie pójść w dresie [nie żebym w spodniach w kancik prasowanych pomykała, ale jednak...], podsuwasz suczy michę z żarciem pod nos, a nos i reszta psioka znajduje się w twoim łóżku...
i odkrywasz, że euthyroxik elegancko leży sobie na kocu.
A skoro o Euthyroxie mowa:
ten moment, kiedy...
Spoglądam na notki, które zaczełam pisać, ale z jakichś względów ich nie dokończyłam albo nie opublikowałam. Trafiłam też na taką. Nie wiem, co zamierzałam napisać dalej.
Dzisiaj upływają dwa miesiące od chwili, kiedy Sabiszon pobrykał za TM.
Rok temu na działce - w kubraczku, bo podczas wcześniejszej wizyty znalazła jakieś megapachnidło i nie omieszkała z niego skorzystać.