Rozgrzebałam kilka spraw domowo-życiowo-ogrodowych, popełniając standardowy błąd prowadzący do... zresztą nieważne. Koty dokładają swoje: sytuacja kuwetowa Koko CHYBA opanowana, za to ktoś posikuje. Melcia się drapie - karma? Saba łazi jak chce i nie wiem, czy coś jej jest [w czasie upałów nie nalegałam, sama ledwo dychałam], czy dziadkowie rozpuścili pieseczka i pieseczek nie chce się pogodzić ze smutną rzeczywistością [tak, kurde, pójdziemy TYM TRAWNIKIEM, nie tamtym, NIE - NIE będziemy robić jeszcze jednego koła] ;)
Se powklejam łobrozki. Będzie przynajmniej kolorowo.
Szefowa:
Przyczajony tygrys, ukryty smok:
Czarnuszka - uwielbiam...
Dejcie pozór byda startowoł!
Lilia, nietypowa odrobinkę:
No i całość: