Córka Frankensteina zarasta i porasta. Została w miarę niewielka szrama. Zadek zagojony, na boku trzyma się kilka strupków. Wczoraj zaraza jedna dorwała się do torebki z orzechami laskowymi. Nie zorientowałabym się, gdybym nie wlazła stopą swą nieuzbrojoną na kawałek łupiny. Powiem tak: bolało. Prawie jak nastąpienie na klocek LEGO. Babcia ma hopla na punkcie orzechów... Wiedziałam, że nie wolno zostawiać ją sam na sam z włoskimi, o laskowych nie pomyślałam... Tak czy siak zębiska ma mocne niczym pośladki Jagienki ze Zgorzelic [BTW: woleliście Jagienkę czy Danuśkę?].
Pisałam, że kota podblokowa się znalazla w piwnicy? No, to znowu się zgubiła... Właściwie to dwa razy się już zgubiła.
Trzy dni w łóżku i już jakoś gadam, choć kwalifikuję się chyba jako potencjalny gruźlik ;) Nie że tam coś serio z gruźlicą - moi rodzice na szczęście nie naczytali się pierdół dotyczących szczepionek i nie należeli do tych, co to krztusiec zwalczają czosnkiem zabukownym w skarpetkach, dzięki czemu znamy - ja i braciach - magiczną moc hasła: "Eeej, nie w szczepionkę!" Działkowe zmagania sprzed tygodnia dały popalić. Tydzień w robocie w trybie "dotrwam do weekendu, co - ja nie dotrwam?", trzy dni piżamingu stosowanego i w sumie tuberozami jesień się zaczyna czy jak to szło ;). Nawet jeszcze nie "uczciłam" zmiany, jaka nastąpiła na politycznej scenie naszej pięknej ojczyzny, a jest co świętować, gdyżalbowiĘ wszystko wskazuje na to, że dzięki zerowemu rozeznaniu panów z PiS-u zostanę bez roboty :)
1. Gminy będą na potęgę likwidować szkoły.
2. Część przedmiotowców odpadnie z powodu braku odpowiednich przedmiotów w podstawówce.
3. Kadra z gimnazjum nie znajdzie w całości zatrudnienia w szkołach podstawowych i ponadgimnazjalnych, bo oba poziomy mają nadwyżki kadrowe.
4. Mniej szkół - budynków - więcej głów przypadających na metr kwadratowy. Głów w wieku 7-16. GE-NIAL-NE! "Nie radzimy sobie" z młodzieżą 13-16, poradzimy sobie z ekipą 7-16. No jak nie my, to kto, prawdaż. Wsiądźmy na koń i jakoś to bedzie!
5. Zaplecze: programy, podręczniki - ostatni edukacyjny chaos [poślijmy sześciolatki, napiszmy podręczniki na kolanie] niczego ich nie nauczył? Przecież to kpina jest... Jeśli dzieciak przysposobiony w podręczniku swym tak szczegółowo dopieszczonym ma zapisane, że adopcyjny rodzic nie jest prawdziwym rodzicem... Zamiast dłubania w ćwiczeniach z angla, trzeba przepisywać polecenia... Dobra, nie nakręcam się.
6. Przepraszam, czy ktos po Giertychowskim szale banana "odziejmy młodych w mundurki - od razu się poprawią" zauważył wzrost zatrudnienia pedagogów, psychologów i doradców zawodowych w szkołach? Czy tylko ja coś przegapiłam? A może byli zajęci zmniejszeniem liczebności dziecioków w klasach? A, pardonez-moi: drożdżówki, drożdżówki trza było ze szkół wyprowadzić... Religię obronić [w nosie mam - póki mi nikt nie każe żadnych symboli religijnych wieszać w mojej pracowni], gender powstrzymać, brzozę-płaczkę przerobic na POplecznika szykującego sabotaż państwa.
7. Ostatnie badania potwierdzają, że z przejawami przemocy spotykają się najczęściej dzieciaki w szkole podstawowej.
8. Wyniki polskich gimbusów w testach PISA - przypaaaadek, przeżnoej.
9. Gimnazjum to zło, bo zło to gimnazjum. Się państwo naogladali w przerwach między posiedzeniami medialnego gniotu w postaci "Szkoły" czy innych "Trudnych spraw", a że fikcji od świata realnego odróżniać nie umiemy... No i media pokazujOM , musi prowda...
Wkurzam się: widziałam początki gimnazjów [reformujmy, niech się dół martwi], widziałam bajzel giertychowski [reformujmy, niech sie dół martwi, jak to zrobić], widziałam pomysły platformersów [powymyślajmy, bo zaczynają ogarniać - udowodnijmy, że MEN na coś się przydaje], nie osiwiałam [do końca], słuchając pani K.-R., nie wiem, ile odgórnych pomysłów dół jest w stanie przetrwać. Dół - rodzice, dzieciarnia, nauczyciele, gminy... Ci wszyscy, którzy zostają na polu bitwy.
Wkurzam się, bo masa pracy, energii, wypracowanych rozwiazań pójdzie się paść. Bo NIE BĘDZIE LEPIEJ. Jak już gdzieś pisałam, Polacy żyją romantyczną wizją przeszłości, idealizują ją po porzygania, a problem mają z życiem tu i teraz. Idźmy dalej, wprowadżmy szkołę, o ktorej wspomina Żeromski w takich "Syzyfowych pracach" - kurczaczki, to dopiero był dryl, fiu! A że taki Radek był szkolną ofiarą? A może takie "Niepokoje wychowanka Torlessa"? Szkoła kadetow - ordnung muss sein!
Wiecie co, gdyby każdy tak z ręką na sercu przypomniał sobie uroki i "uroki" ośmioklasowej szkoły podstawowej, nałożył na to siermiężne czasy, w których przyszło żyć, odjął fakt, że był wtedy młody i piękny, rozmowa o gimnazjach i sensie ich zachowania miałaby szanse. A jeśłi ktoś ma kłopoty z pamięcią, to poczytałby nieco albo obejrzał kilka filmów, których bohaterami są młodzi ludzie nieuczący się bynajmniej w gimnazjach. Może nie opowiadałby pierdół...
Cokolwiek wierchuszka wymyśli - bo nie łudzę się, że mam na to jakikolwiek wpływ - autentycznie się cieszę, że przez tych kilkanaście lat dane mi było obserwować, jak z podstawówkowej dzieciarni klują się fajni młodzi ludzie, którzy nie dość, że mają na glowie problemy typowe dla wieku dojrzewania, czesto problemy w domu, kiepskie wizje na przyszłość, to z każdej strony słyszą, że są zbójami, bo media i lokalne środowiska wola podkręcać barwne, nieliczne wyjątki, jakie i owszem także się zdarzają.
Sorki, tak mi się ulało.