Czy można zaspać na spotkanie, które ma się rozpocząć o osiemnastej?
Łocz mi ;]
W taki oto sposób znów przespałam okazję do cywilizowanego uczczenia nastania w Polszcze nowego ustroju - DEKLOkracji według prezesa i jego ludzi [pan Bielan na ten przykład wspomina o egzorcyzmach , jakie musiał odprawić jego klub, który dostał gabinet po Palikocie, za moich czasów robiło się parapetówki, ale jaki kraj, taka impreza ;) ] : miałam poleźć piechotą, zorganizowałam sobie nawet odwóz i co? Żeby spóźnienie zamknęło się w jakiejś godzinie, trzeba było skorzystać z siły koni mechanicznych, które w tych okolicznościach zyskały niepodważalną wyższość nad napędem własnym.
Wciąż pod górę...
Rili...
Zauważyłam jednakoż nową tendencję wśród moich rowieśników [spotkanie odbywało się w ramach corocznych wspominek podstawówkowych, tegoroczne było wyjątkowo liczne w "nowych"]: kiedyś w modzie były pytania o stan cywilny, dzisiaj - o liczbę pociech na koncie, a już nieśmiało tu i ówdzie zagajano o ewentualną zmianę statusu na dziadek/babcia.
Ale o czym to ja chciałam: dzisiaj laba - pies u rodziców, koty nie jedzą, tylko zasysają wszystko, co do jedzenia może być zdatne - zima idze? No dobra: żrą. A ja popijam herbatkę, dzięki której nie kaszlę jak potępieniec [wychodzi na to, że trzeba bedzie zacząć leczyć się u weta :)], nadrabiam zaległości w spaniu [kaszel skutecznie utrudniał wysypanie się], podczytuję to i owo, łażę w piżamie i poza tłuszczem, który uzbierałam se wcześniej, nabieram warstwę zimowego :D Jutro będzie szturm na Bastylię [od czego zacząć nadrabianie opóźnień?!], ale dziś mam to w nosie.
I tylko odrobinę żal, że nie jestem teraz w Bieszczadach.