BuraRzygającaGlista odzyskała apetyt. Nie wiem, czy to jeszcze działanie leków, czy uspokoiło się to coś, co raz na kilka miesięcy powoduje, że mała wygląda, jakby chciała się pozbyć własnych trzewi. Ba, wygląda... Jakby tylko wyglądała, to by nie było źle... W każdym razie dotrwaliśmy szcześliwie do 28 stycznia. I tak do następnego razu...
Łapanie i pakowanie do karcerka okoDylowi zaszkodziło na czerepek, bogdyżalbowiem, o - se Państwo sami oblukają:
Koko przytulona do ludzkiego boku. W roli tła wystąpił mój zadek.
I w ogóle bure jest łaszące się, rozmruczane i wolniejspierdzielające. Jeszcze trochę, a pozwoli brać się na ręce. Koniec świata, jakby to powiedział Popiołek.
Żeby mi się w... tle nie poprzewracało, Czarna co jakiś czas dziwnie przełyka [od jakichś dwóch dni], Karol wcina saszetki na pęcherz, bo zachowywał się tak, jakby znów miał się zatkać, Tosia i Melka smarkolą, a Saba rozkopała se paprocha w uchu. Jako wzorcowa, prawdaż, opiekunka zwierząt, zapomniałam wspomnieć o tej narośli przed zabiegiem, kiedy wycinano psu inne świństwa na skórze wyrosłe... No comment... Wychodzi na to, że jedynym kotem, któremu nic nie dolega - odpukać w niemalowane - jest Soda. I dobrze, bo łapania tej gwiazdy sobie nie wyobrażam... Znaczy nie muszę, bo ślady po chapsnięciu mam na palcu do dziś. A to - trzeba jej przyznać - była delikatna.
Poza tym wszyscy namiętnie zajmują moje bety, w wyniku czego siedzę sobie w nocy przy oknie i podziwiam dach sąsiedniego bloku. Bo pełnia.
I księżycowe światło odbijające się w dachówkach...
PS. Poza wszystkim warto czasem spojrzeć do skrzynki pocztowej, bo zdarzają się przyjemne niespodzianki.