Dzisiaj, wracając do domu, stwierdziłam, że w sumie nic nie stoi na przeszkodzie, by zajrzeć na działkę. Napadało nieco śniegu, wyszło słońce, było całkiem przyjemnie. Zapakowałam sierściucha i pojechałyśmy.
Wspominałam, że Sabiszon lubi śnieg? Wspominałam. Oto trzynastoletni sierściuch ze szmerami na serduchu w locie. Męska linia Kossaków miałaby na czym ćwiczyć ;)
A tu śnieg pryskający spod kopyt :D
Co się gapisz?
Mieszkam z wariatką...