Krótko będzie dla odmiany.
Dzień był nadzwyczaj upalny. Kocie i psie zwłoki walały się po podłodze, szukając chłodniejszej płytki czy klepki. Pomiędzy nimi lawirował człowiek próbujący przewidzieć, gdzie postawić stopę, żeby nie zaliczyć gleby. Znacie to? Już, już macie wyminąć takiego zastygłego w bezruchu denata, a ten fru! - w przebłysku twórczej inwencji [100 sposobów na popełnienie samobójstwa - metoda 78.: na pluskwę]* jednym ruchem zajmuje upatrzone przez Was miejsce. No przeż w takich okolicznościach nie można pracować - zdrowie i życie najważniejsze. Można za to bez wyrzutów sumienia dokończyć "petardę" ks. Kaczkowskiego i poprawić pierwszym tomem Baśnioboru :)
* - mam nadzieję, że znowu ktoś przez ponad rok nie będzie wchodził na blog poprzez frazę: jak popełnić samobójstwo ;)
PS. Na dzielni poruszenie: sobotni wieczór czy Polacy w coś wygrywają/przegrywają?