Po piątej rano wypuściłam podblokowego NołNejma , czyli kotkę, która w miniony wtorek została wysterylizowana i ostatni tydzień spędziła w piwnicznych realiach. Przez cały ten czas kot pił, jadł, korzystał z kuwety, nie awanturował się. Nuuuda... ;) Trochę rozpaprało się jej lewe oko, miała nieco mniejszy apetyt - bałam się, że mi jakieś weltschmerze podłapie. No i transporter pierwszej czystości już nie był:
Jako że nie zauważyłam żadnych niepokojących oznak, sugerujących, że coś może się paprać, na dworze ciepło [eufemizm taki...] i sucho, w piwnicy jednak duszno, ciemnawo i może nie wilgotno, ale sucho też nie - stwierdziłam, że nie ma dłużej na co czekać. A i transporter był mi potrzebny, o czym niżej [a propos "niżej", już wiem, czemu BuryDrechu drze japę - wlazł na szafę, a zejść nie potrafi, pardonez-moi na moment, muszę kniahini podstawić krzesełko w charakterze windy].
Spodziewałam się, że po uwolnieniu kotka pójdzie w długą i będzie mnie unikać. Po raz kolejny okazało się, że za dużo myślę, ponieważ kocica momentalnie wróciła do swojego zwyczaju, czyli eskortowania mnie i psa podczas załatwiania spraw toaletowych [psich].
Naprawdę lubię tego kota. I szanuję.
Często zawiesza się z wywalonym ozorkiem :)
BTW: na osiedlu, o czym mnie dziś poinformowała sąsiadka - ciekawska, robię za tę, która ZABIŁA kociaki [ślepy miot podblokowej, przypomnę, zaniesiony do uśpienia]. I czy ona może zapytać, co z tymi kotkami, bo nie chce się jej wierzyć, żebym ZABIŁA. No więc po pozbieraniu z gleby szczeny i opadłych ramion tudzież filetów prosiłam, żeby przy okazji przekazała osobom, które tak rzecz nazywają, że mogą być problemy. To się chyba zniesławienie zwie, tak? Póki co uznaję, że doszło do niefortunnego doboru słów. Ot co. Kawy już pić nie musiałam.
No, a transportery były mi potrzebne oba, ponieważ Melka wymagała wizyty w lecznicy, a przy okazji zgarnęłam i Tosię, której znowu grzbiet się znarowił, czytaj: matka, prawdopodobnie mam zatkane gruczoły przydupkowe. No i miała. Fakt. Melcia w kuwecie nieco lepiej, dostała jakąś pastę na kłopoty z układem pokarmowym i antybiotyk [zapalenie dziąsła wokół jednego zębola, w piątek decyzja, co dalej z zębem; rwać, nie rwać... ostatnio Maniek niefajnie znosił narkozę]. Jest głodna, ale jedzenie sprawia jej kłopot, ewidentnie coś w paszczy powoduje dyskomfort. No i tak o.