Nie oszukujmy się: nadchodzi wielkimi krokami. Po pierwsze jakieś dwa - trzy tygodnie temu odleciały jerzyki, co niesie ze sobą realne skutki w postaci bąbli po wrażej działalności komarzych samic uskutecznianej na moich kończynach. Koty zajęte ociekaniem zajefajnością, więc nie zniżają się do polowania na te latające paskudy.
Drzewa: liście wiśni żółkną na potęgę, trza będzie grabić... topole od jakiegoś tygodnia zaczęły zrzucać liście - pewnie w jakimś stopniu będzie to związane z suszą, ale od dzieciństwa szeleszczący dywanik topolowych liści zwiastował jedno: witaj szkoło. Zresztą już od jakiegoś czasu topole zaczęły szumieć inaczej, ich liście w pewnym momencie robią się coraz sztywniejsze? mniej elastyczne? W każdym razie kocham ten szumek za oknem. Prawie jak nad morzem :) No i jarzębiny...
Padre przetrawił wstępnie opcję przystosowania mojej piwnicy do potrzeb budowania budki dla Tipi. Budka staje się sprawą naglącą: tri dzisiaj wzorcowo charczała i guciła, a za nami ledwo dwa chłodniejsze dni. Paskuda wczoraj przed dwudziestą trzecią [opóźniłam spacer z psem] siedziała pod oknem i darła paszczę. Kiedy wychodziłam, siedziała już przed drzwiami do klatki. I... darła paszczę. Standardowo nadzorowała proces odsikiwania sierściucha i dopiero po wykonanej pracy zasiadła nad chrupami. To co, chyba mam psa i 6,5 kota? I chyba znowu podłapała pchły. Jak na odległość odpchlić wolno żyjącego kota?
BTW, resztkami z jej stołu karmi się Paloma - najjurniejszy kocur w okolicy i jakiś jeż cwaniak; sąsiedzi donieśli, że pojawia się gagat jeden regularnie. Rano w misce z wodą nogi myją kosy. Chyba przekuję to na jakąś działalność biznesową. Działkowe jeże, sądząc po stopniu... jakby to dyplomatycznie ująć... sądząc po ilości ekskrementów w kurniku, mają się dobrze. Dębowy pręcik, który wykiełkował w ich sypialni, trzyma się nieźle, a winobluszcz szaleją. Swoją drogą: kolczaki mają w swojej alkowie więcej zieleniny niż ja w swojej. Dokładnie to mam... a nie, nic nie mam :) Sukulentami zazieleniam kuchnię i na tym zapewne poprzestanę, choć marzyłaby mi się taka ściana z paprociami - głównie łosimi rogami, coby roślinki do właściciela pasowały, o.