Wróżka Zębuszka zrobiła swoje. Wyjaśnijcie mi, jak to się dzieje, że kot jeszcze rąbnięty narkozą, plątonogi, zadkopadły, poddający się pięknie sile grawitacji wbrew swoim zwyczajom czuje - WŁAŚNIE TERAZ - absolutny przymus wskoczenia jak najwyżej? Praktycznie pół nocy z piątku na sobotę spędziłam, asekurując Melkę, która normalnie miała się wściec, eksplorując co wyższe miejscówki. Długo nie mogła dojść do siebie :( Mam nadzieję, że do kolejnej narkozy przesypie się wiele żwiru w kuwetach. Dziąsła nie są najlepsze - ma liczne nadżereczki na linii ząb-dziąsło. No i tak o.
A propos zęba kociego - wiedzieliście, ile tego tkwi w dziąśle? Nie mówię o kle, który jest widoczny i budzi respekt. Mowię o zwykłym zębolku - widać pierdółkę mniejszą od główki szpilki, a jak się toto wyrwie - 0_o Góra lodowa ze swoimi proporcjami widać - nie widać ma na noc.
No, a newsy są takie, że na Sabowym korpusie wymacałam wczoraj bułę mieszczącą się w dłoni ułożonej w łódeczkę. W dotyku... ja wiem? Takie chyba muszą być silikonowe implanty filetów. Znacie zasadę: dzieci rozkładają się w czasie weekendów, wczasów, świąt, delegacji i urlopów lekarzy. Koty mają wbudowany ten sam moduł. Okazuje się, że psioki tyż... W naszym wypadku obowiązuje ostatni podpunkt.