Ktoś mi przypomni, co mi przeszkadzało, kiedy dzikie-dziki, czyli Soda i Koko, uciekały na mój widok? Przynajmniej spokój był, a teraz to tak:
- Soda, cholero, zostaw to! - bo wdrożyła w życie plan porwania wędliny z kanapki. Ewentualnie łazi mi nad głową, kiedy spię i wyrywa włosy.
- Koko, no weźżeż, kot, się pod nogami nie tego...
Siedziały grzecznie, udając, że ich nie ma. Komu to przeszkadzało? ;)
Podblokowca nadal nie widuję.
Ktoś ma problem z kupalami - kuwetę zamienił na posłanie, cy tam odwrotnie. W każdym razie załatwił się nie tam, gdzie należało. Dwukrotnie - także nie ma mowy o przypadku czy sile wyższej. Nie wiem kto. Podejrzany Karol [od dłuzszego czasu mi te jego bobki inaczej wygladają]. Albo Tosia [gruczoły]. Lolek poza tym wczoraj sprawiał wrażenie, jakby znowu hydraulika mu siadała [zatkanie wentylka], podałam nospę, urinovet i co, i obserwuję. Jeśli przyjdzie mi jechać do wetów w przyszłym tygodniu - to chyba będę musiała przejść przyspieszony kurs bilokacji. Chyba że brachu się zlituje i podjedzie z towarzystwem.